Kupując sprzęt gospodarstwa domowego zawsze masz odpowiedni okres zwrotu i możliwość wymienienia towaru na gwarancji. Rzecz jasna jest to wymóg unijny, którego nie może ominąć żaden producent chcący oficjalnie działać na rynku elektroniki, ale nie oznacza to niestety, że zawsze wada czy usterka z jaką konsumenci się zgłaszają wiąże się z natychmiastową wymianą urządzenia na nowy model czy w ogóle przyjęcia go do naprawy. W takich sytuacjach konsument zostaje zdany na siebie i musi decydować się przede wszystkim na indywidualne odwiedzenie serwisu i reperowanie urządzenia na własną rękę. Czy to jednak jest opłacalne, biorąc pod uwagę to, jak wysokie są obecnie ceny robocizny, części składowych, a jak relatywnie niskie koszty kupna zupełnie nowego modelu interesującego nas sprzętu?
Serwisant na pewno powinien zacząć współpracę z nami od wstępnego wyliczenia, ile będzie kosztowała naprawa konkretnego urządzenia i konkretnej usterki, z jakimi się zgłaszamy. To, że na cenniku widnieje określona suma pieniężna należna za naprawdę czajnika elektrycznego czy telewizora, wcale nie oznacza, że akurat w naszym przypadku będzie to ostatecznei dokładnie taka sama kwota widniejąca na paragonie. Wszystko zależne jest od indywidualnego przypadku. Musimy zatem zwrócić uwagę na to, który serwis proponuje konsumentom taki komfort jak bezpłatne wstępne oszacowanie strat i kosztów końcowych. Warto poszperać w sieci, patrząc na komentarze na forach, aby wybrać dokładnie taki punkt serwisowy, który faktycznie działa według wyżej wspomnianej polityki. To daje rozeznanie w temacie. Ponadto, nie zapominajmy także i o tym, że jeżeli usterka jest większa, często naprawa sprzętu okazuje się kompletnie niepotrzebna. Awaria agd i jej indywidualna naprawa w serwisie jest też równoznaczna z tym, że w razie gdybyśmy chcieli później skorzystać z gwarancji czy wymiany u producenta, nie mamy co na to liczyć. Wszystko dlatego, że niestety ale serwisant „grzebiący” w sprzęcie oryginalnym, wprowadza do niego swoje podzespoły, części składowe itd.