Pojawiający się charakterystyczny komunikat, że w naszej drukarce zaczyna brakować tuszu, jest znakiem sygnalizującym, że jak najszybciej trzeba udać się do sklepu i zakupić nowy toner. Od wielu lat jednak powszechnie znanym zabiegiem jest wybór o wiele tańszych, nieoryginalnych zamienników markowych tonerów. Czy jest to dobre i bezpieczne rozwiązanie?
Teoretycznie na kartce papieru po wydrukowaniu mamy dokładnie ten sam efekt, więc pierwsza myśl statystycznego Kowalskiego- po co przepłacać? Teoretycznie może i tak, ale czy ktoś pomyślał, z jakimi konsekwencjami wiąże się to dla drukarki i jakości jej pracy? Czy nie wpływa to na mikrouszkodzenia drukarki i nie pozostawia żadnych negatywnych zmian w mechanizmie urządzenia? Z jednej strony ekonomiczność, która zdecydowanie gra pierwsze skrzypce w przypadku, kiedy mówimy o osobie dużo drukującej. Z drugiej strony jednak komfort i wygoda oraz gwarancja, że w razie gdyby doszło do jakichkolwiek usterek czy awarii technicznych sprzętów, swobodnie możemy oddać sprzęt do konserwacji czy na gwarancję. Warto wiedzieć, że producenci drukarek kładą ogromny nacisk na to, aby wybierać rekomendowane przez nich oryginały. Niektórzy są zdania, że to po prostu zwykły trik marketingowy, aby przepłacać i wciskać konsumentom akurat ich wyroby. W gruncie rzeczy jednak nie do końca tak jest. Mając prawdziwie oryginalny produkt, jest on w stu procentach dopasowany do naszych indywidualnych potrzeb i preferencji oraz wymogów konkretnego sprzętu technicznego. Mimo tego, że koszt zakupu zamiennika to niekiedy nawet osiemdziesiąt procent oszczędności, zawsze warto kupić oryginalny toner, tym bardziej jeżeli dysponujemy urządzeniem wyższej klasy.